9 kwietnia 2015

Rozdział 1

Im więcej komentarzy, tym szybciej rozdział.
Ryan's POV:

-Szatynka?- zapytałem stając samochodem niedaleko szkoły. Zerknąłem na chłopaków.
-Nie! Ona ma być przeciwieństwem Carli.
-Blondynka?- Zapytał
-Yhym- Mruknąłem, podpierając ręką, która była na drzwiach od samochodu, głowę. Patrzyliśmy na ludzi wychodzących ze szkoły. Ta cała akcja trwała dłużej niż myślałem. Zaczynało mnie już to nudzić.
-Stary, może ta?- Chris pokazał palcem, pełen nadziei.
-Jest idealna- uśmiechnąłem się zbyt entuzjastycznie- do burdelu- dokończyłem swoją wypowiedź na temat tej laski. Jest idealna ale tylko na jedną noc. Boże! Rodzice jej nie widzieli rano, wychodzącej do szkoły, czy jak?
-A ta?- Zapytałem chłopaków. Zaczęli się ze mnie śmiać. Zmarszczyłem brwi.- No co? Nie jest zła, Justinowi by się spodobała.
-Ta...Chyba z reklamówką na głowie- nadal się śmiali, czym mnie zaczęli irytować.- Ryan, nie szukaj fiutem, tylko oczami!- teraz już wszyscy się śmiali.
-Skurwiele!- ruszyłem samochodem przed siebie, a oni przestali się śmiać.
-Stary! Co ty robisz? Tam są foczki.- Nathan wskazał ręką w przeciwną stronę, kiedy ja tylko dodałem gazu. Skręciłem w jakiś zauk.
-Tylko się nie popłacz kicia, bo wypadek spowodujesz- zaśmiał się Chris na moje zdenerwowanie.
-Ale ty dziś śmieszny kurwa jesteś- burknąłem. Po jakimś czasie zatrzymałem samochód, będąc w jakimś pustkowiu i wysiadłem.
-Kicia strzela focha!- Znów wszyscy się śmiali a ja oparłem się plecami o samochód. Z jakimi mi przyszło debilami się zadawać. Słyszałem jakieś ich rozmowy, ale nie za dużo z tego rozumiałem, siedzieli w samochodzie. Patrzyłem na swoje buty i zastanawiałem się jak akcja ma przebiec zgodnie, skoro nie mamy żadnej na oku. Już miałem wsiadać do samochodu...
-Halo?.. Wracam już, tak..-Z zamyśleń wyrwał mnie ledwo słyszalny głosik dziewczyny, która znajdowała się niedaleko nas. Nathan wyszedł z samochodu.
-Stary, jedźmy już, bo...- dotknąłem palcem moich ust na znak ciszy. Nathan spojrzał na mnie zdezorientowany, aż w końcu usłyszał ten sam głosik co ja i spojrzał się za jego źródłem. Staliśmy tak tam, patrząc się na nią, by po chwili spojrzeć się na siebie z przebiegłym uśmiechem. Dziewczyna stała w miejscu, chyba nas nie widziała i nadal rozmawiała przez telefon. Lekko zapukałem w szybę, na znak, aby Chris wyszedł.
-Co jest?- zapytał, a ja uniosłem jedną brew nadal z uśmiechem na twarzy.
-No to pierwszy kotek za płotek. To się dopiero nazywa w złym miejscu o złej porze.


Lea's POV:


-Tak, już ci mówiłam..Widzimy się jutro.- Rozłączyłam się i poszłam w stronę powrotną do domu.
-Hej!- Odwróciłam się i zobaczyłam grupkę jakiś facetów.- Słuchaj, bo my się trochę zgubiliśmy i nie wiemy jak dojechać do..- Potarł kark z zakłopotania i spojrzał na drugiego faceta.
-Nie pamiętam nazwy, ale w samochodzie mamy mapę to może ci pokarzemy?- trochę ich nie rozumiem, jak można zapomnieć. Zaczynam się lekko bać.
-Em, spieszę się trochę do domu, może ktoś inny wam...- Poczułam szarpnięcie od tyłu i rękę na buzi z jakimś materiałem. Zaczęłam się rzucać i piszczeć na ile było to możliwe. Jeden złapał mnie za nogi, a mi powoli zaczął zamazywać się obraz przed oczami. Nagle zaczęłam tracić kontrolę nad moim ciałem i odpłynęłam.


Coś wstrząsnęło moim ciałem, nie wiem co to było ale nie było to przyjemne. Za chwilę znowu. Wysiliłam się żeby otworzyć oczy.
-A!-zaczęłam krzyczeć, piszczeć i się wiercić, bezskutecznie.


Boże! Gdzie ja jestem? Czyj to samochód? Co to za Ludzie?


W samochodzie było ogółem trzech mężczyzn. Jeden prowadził samochód, drugi i trzeci siedzieli ze mną z tyłu trzymając mnie na dole, unieruchomioną.
-Nathan, ucisz tą małą, bo nie dość, że dziury na drodze, to jeszcze piski.- Kierowca spojrzał się na mnie na chwilkę, a potem uśmiechnął zadziornie.
-Idealna dla niego.


Dla kogo?! Boże... Chcę do domu!!


-Błagam, zostawcie mnie! N-nikomu nie powiem! Przysięgam!- Zaczęli się śmiać, po prostu chamy zaczęli się śmiać!


Wszyscy jednak ignorowali moje nieustanne krzyki i błagania. Po jakimś czasie przestałam się "próbować" wyrywać i szarpać, ponieważ to było na nic. Mam nadzieję, że się nie poddałam, tylko to nawet po wyglądzie każda osoba stwierdziłaby, że nie mam szans. Moje małe, drobne ciałko, szarpiące się z dwoma silnymi dorosłymi facetami. Byłam od razu na przegranej pozycji. Jedyne co robiłam, to coraz głośniej płakałam, coraz częściej zapowietrzając się. Moje policzki i część materiału mojej sukienki były mokre od łez. Oparłam głowę o siedzenie samochodu, gdzie normalnie się siedzi, z bezsilności.


-P-prooszę, zzostawciie mn-nie- wydukałam przerażona, kompletnie nieświadoma gdzie mnie zabierają.



Hej wszystkim :D
Jestem wam bardzo wdzięczna, za komentarze, o które prosiłam. Jest pierwszy rozdział. Za wszelkie uwagi będę wdzięczna i komentarze oczywiście :D Jak wam się podoba?
Trochę krótki, ale to na razie taki wstęp ;)

4 kwietnia 2015

PROLOG



Było koło południa. Szłam tą samą drogą jak co dzień. Nigdy to miejsce nie wyglądało na bezpieczne. Ale, kto wolałby tłuc się przez całe miasto, skoro można iść na skróty? Zbliżał się weekend, a ja po prostu wracałam do domu. To co miało miejsce przed chwilą to jakiś absurd!...Dlaczego padło na mnie? Może jakbym wróciła wtedy, ugh! Skąd miałam wiedzieć, że to się zdarzy? No bo jak mogłam to przewidzieć?!...

Nazywam się Lea Rose, mam 17 lat. Zostałam porwana.





Hej :D
I oto prolog nowej historii...
Byłabym wdzięczna za komentarze ;)
KONTYNUOWAĆ CZY PISAĆ INNE?